Kamil Biernat i Sylwester Gajda długo nie zapomną tego dnia: 21 grudnia, dworzec główny w Krakowie. Za parę minut do Tarnowa ma odjechać pociąg Kolei Małopolskich… - … i nagle jeden z pasażerów zgłasza nam, że siedzi obok niego mężczyzna, który chyba stracił przytomność. Zareagowaliśmy natychmiast – wspomina Sylwester Gajda, kierownik pociągu KMŁ.
Okazało się, że pasażer jest nie tylko nieprzytomny, ale też nie można wyczuć jego tętna. Akcja reanimacyjna była błyskawiczna – podpięcie defibrylatora, sztuczne oddychanie. Równocześnie trzeba było wezwać pogotowie i powiadomić wszystkie służby o tym, że pociąg nie może opuścić peronu. Mimo, że nikt nie spodziewał się takiej sytuacji – wszystko działało jak w zegarku.
- To nie była pierwsza akcja ratownicza w moim życiu, bo od lat działam też w Ochotniczej Straży Pożarnej, ale stres był ogromny. Na szczęście pociągi Kolei Małopolskich są wyposażone w defibrylatory, które krok po kroku pokazują, co należy zrobić. Z pomocą takiego urządzenia każdy może uratować komuś życie – dodaje Kamil Biernat, sprzedawca biletów.
Kilkuminutowa walka o życie pasażera zakończyła się zwycięstwem – serce pasażera zaczęło bić. Kiedy parę chwil później mężczyzną zajęli się już ratownicy pogotowia, najgorsze zagrożenie minęło.
Postawa Pana Kamila i Pana Sylwestra to świadectwo wspaniałej obywatelskiej postawy i ogromnej odwagi. Pasażerowie Kolei Małopolskich mogą czuć się bezpiecznie. Nie tylko dlatego, że wszystkie nasze pociągi są wyposażone w defibrylatory – także personel jest w pełni przygotowany na to, żeby nieść fachową pomoc. Nawet w sytuacji zagrożenia życia
– podkreśla Jacek Krupa, który spotkał się z pracownikami Kolei Małopolskich, by osobiście im pogratulować.