Obok wicemarszałka Kozaka w panelu wziął udział wiceminister zdrowia Jakub Szulc oraz przedstawiciele kancelarii prawnych i firm doradzających przy przekształceniach. Dyskusję uważnie śledziło wielu specjalistów, dyrektorów szpitali i samorządowców, dla których proces przekształcenia publicznych szpitali i jego przebieg są szczególnie istotne.
- Z punktu widzenia samorządu taka zmiana jest szalenie trudna - mówił Wojciech Kozak, który zaznaczył, że nie chodzi tu jedynie o sferę mentalną radnych sejmików województw i polityków, ale też o skomplikowane procedury prawne. - To trudne, ale nam się udaje – dodał podając za przykład krakowski szpital im. L. Rydygiera, który przeszedł już taki proces.
Biorący udział w dyskusji prawnicy przyznali rację wicemarszałkowi Kozakowi tłumacząc, że teoretyczna łatwość przekształcania szpitali w samorządowe spółki może rodzić wiele problemów, np. podatkowych czy własnościowych. - W przypadku szpitala im. L. Rydygiera w Krakowie do przekształcenia doszło, a pacjenci nie zauważyli żadnej zmiany na gorsze i to jest najważniejsze – podkreślił Wojciech Kozak.
Rozwój regionalny a ochrona środowiska
Na kolejnym z paneli wicemarszałek Wojciech Kozak prowadził dyskusję na temat zazwyczaj trudnej do pogodzenia pary: rozwoju regionalnego i ochrony środowiska. Paneliści starali się odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób, mimo trudności, można jednak połączyć zapewnić zrównoważony rozwój regionu czy miasta.
Na tak postawione pytanie wicemarszałka Kozaka Wiesław Bury, prezes Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego stwierdził, że nie należy chronić środowiska za wszelką cenę, a głównym kryterium powinna być efektywność ekonomiczna. – Nie zawsze warto wydawać pieniądze na działania, które przyniosą nikły skutek – wyjaśniał prezes Bury.
– Nie wszystko może być rentowne – oponował Władysław Majka, wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. - Są dziedziny, które wymagają większego wsparcia publicznego. Nie możemy zapominać o tym, że ochrona środowiska potrzebuje transferu pieniędzy publicznych
Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miasta Krakowa, który przyznał że Kraków bardzo często musi łączyć ze sobą te dwie dziedziny, zwłaszcza, że w mieście jest wielu aktywnych organizacji ekologicznych. – My się ekologów nie boimy, ale ich słuchamy – powiedział Kośmider. – Czują, że bierzemy pod uwagę ich zdanie, choć nie zawsze możemy się z nimi zgodzić – dodał.
W dyskusję włączył się też obecny na sali Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. - Nie powinniśmy używać argumentu „za wszelką cenę”. Możemy jedynie próbować zdefiniować pewną granicę, której nie będziemy mogli przekroczyć mówił Grobelny, który uważał, że nie da się wyznaczyć ceny np. istnienia gatunków endemicznych. - Taka cena istnieje, ale my nie możemy jej precyzyjnie wyznaczyć. Tak jak w życiu możemy określić, z czego jesteśmy w stanie zrezygnować i żyć dalej – argumentował prezydent Poznania.
Ładnie czy użytecznie – jak tworzyć przestrzeń publiczną miast?
- Pieniądze z Unii sprawiły, że możemy budować nową rzeczywistość. Ważne, by nowe inwestycje w miastach przekładały się na rozwój gospodarczy regionu wzmacniając jego potencjał - tymi słowami członek Zarządu Stanisław Sorys otworzył panel dyskusyjny „Polska pięknieje? Fundusze Europejskie w służbie architektury”.
Uczestnicy dyskusji starali się odpowiedzieć na pytanie, jak zmienił się krajobraz Polski dzięki pieniądzom z Unii, jak walczyć z chaosem przestrzennym miast i jakie będą trendy w architekturze w przyszłości.
Obok członka Zarządu Stanisława Sorysa w gronie panelistów znaleźli się znani architekci, eksperci z zakresu rewitalizacji miast i socjolodzy zajmujący się problemem planowania przestrzennego.
Otwierając dyskusję członek Zarządu Stanisław Sorys podkreślił, że Małopolska wiąże przyszłość z rozwojem obiektów związanych z turystyką i kulturą. – Na to stawiamy przy wyborze projektów, które mogą liczyc na pieniądze z Unii - wyjaśniał. - Chcemy w taki sposób tworzyć przestrzeń miast, by nowe obiekty wpływały na ożywienie gospodarcze regionu - dodał.
Bartłomiej Kisielewski, członek Małopolskiej Izby Architektów – autor unikatowego budynku Muzeum Lotnictwa w Krakowie nie ma wątpliwości, że przez ostatnie lata dokonała się rewolucja w jakości architektury związana z otwarciem rynku na architekturę i projektantów. - Najlepiej widać to w konkursach. Wygrywają znacznie ciekawsze projekty niż to było dotychczas – tłumaczył .
Krzysztof Herbst, socjolog zauważył, że przy planowaniu przestrzennym miast pomija się aspekt funkcji społecznych jakie miałyby spełniać nowe budynki. – Nie możemy zapominać o tym, że obiekty mają służyc lepszemu komunikowaniu się ludzi między sobą i sprzyjać rozwojowi miast – tłumaczył.
Piotr Gajewski, przewodniczący krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich zwrócił uwagę na trudny do pogodzenia konflikt między użytecznością a estetyką nowych budynków. Przestrzegał przed złymi rozstrzygnięciami w konkursach architektonicznych. – Choć powoli odchodzimy od „zdziwaczałej” architektury i budujemy coraz bardziej racjonalnie to musimy być ostrożni w wyłanianiu zwycięskich projektów. Architektura to nie tylko erupcja talentów, ale też nieudane pomysły, które mogą często zepsuć estetykę miast – argumentował.