Jak sam mówił, owczarstwo było dla niego całym życiem. Kazimierz Furczoń był wyjątkowym specjalistą w swojej dziedzinie. Zaczynał jako juhas w wieku 16 lat i fachu uczył się od ojca, bowiem tradycja hodowli owiec w rodzinie Furczoniów sięga XIX wieku i była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Kazimierz odziedziczył gospodarstwo po ojcu, które następnie rozwinął, unowocześnił i od lat prowadził jako ekologiczne. Hodowane przez niego owce górskie wielokrotnie zdobywały I miejsca i tytuły championów na krajowych wystawach zwierząt hodowlanych.
Był liderem w budowaniu wspólnot pasterskich w Polsce, pomysłodawcą projektu „Małe społeczności pasterskie Karpat”. Był też założycielem i prezesem Tatrzańsko-Beskidzkiej Spółdzielni Producentów „Gazdowie”. Od lat brał również udział w pracach Rady ds. Produktów Tradycyjnych i Dziedzictwa Kulinarnego, która jako organ doradczy Marszałka WM opiniuje produkty do wpisu na Listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Uczestniczył w licznych pokazach strzyżenia i dojenia owiec, a także wyrobu bundzu, gołki czy oscypka. Były on organizowane nie tylko w górach, ale co ciekawe również w Ambasadach Polskich w Rzymie i Paryżu.
Kazimierz Furczoń jako pierwszy baca w Polsce uzyskał certyfikat unijny na sprzedaż swoich produktów. Pierwsza była bryndza podhalańska, potem oscypek i redykołka. Ostatnio walczył, aby jagnięcina podhalańska częściej pojawiała się na polskich stołach, a także uzyskała certyfikat unijny, co udało mu się zrealizować.
W jednej ze swoich dwóch bacówek, w bacówce „Nowiny” prowadził letnie gospodarstwo, gdzie co roku wędrował ze swoim kierdlem. Tam też wyrabiał regionalne oscypki czy bryndzę podhalańską.
Na swoim koncie miał wiele nagród i wyróżnień, w tym cztery „Perły” uzyskane za produkty regionalne na Międzynarodowych Targach Poznańskich”, tytuł Rolnika-Farmera Roku 2010, „Markę Tatrzańską" oraz ponad sto różnych tytułów, medali, odznaczeń i wyróżnień, zarówno za hodowlę owiec jaki i wytwarzanie produktów regionalnych i tradycyjnych.
W osobie Kazimierza Furczonia Małopolska straciła jednego z najwytrwalszych i najbardziej zaangażowanych propagatorów dziedzictwa kulinarnego naszego regionu.