Mistrz olimpijski z Soczi i Pjonczang zwyciężył 35. raz w karierze w zawodach najwyższej rangi. Stojąc na najwyższym stopniu podium na zeskoku Wielkiej Krokwi niezwykle ekspresyjnie wykrzyczał swoje emocje, wzbudzając aplauz 25 tys. kibiców na trybunach zakopiańskiej skoczni. - Bardziej doceniam siebie i miejsce w jakim się znajduję. To był jeden z najtrudniejszych konkursów, w jakich brałem udział. Wszystko dla mnie potoczyło się super, bo oddawałem tutaj najlepsze możliwe skoki, a oprócz tego czerpałem mnóstwo energii z atmosfery, która unosiła się nad stadionem – wyznał niesamowicie szczęśliwy skoczek z Zębu.
Skoczkom w Zakopanem kibicował Witold Kozłowski, marszałek Małopolski.
To są najlepsze zawody w całym cyklu Pucharu Świata, pod względem organizacyjnym, sportowym i oczywiście niepowtarzalnej atmosfery panującej na trybunach. Wspaniała wizytówka Polski, docierająca daleko poza nasze granice
- podkreślił gospodarz regionu.
Wygrywając piąty raz w Zakopanem Stoch zrównał się z legendarnym Austriakiem Gregorem Schlierenzauerem. - Ostatnie dni pod Tatrami były szczególne dla mnie i mojej żony, która w Teatrze im. Witkacego miała wernisaż swojej wystawy fotograficznej. Oczywiście wspierałem ją w tym przedsięwzięciu z całych sił i być może pozwoliło mi to odwrócić trochę uwagi od skoków i „wyczyścić głowę” – tłumaczył trzykrotny mistrz olimpijski.
Przed serią finałową niedzielnego konkursu kolejność polskich zawodników była odwrotna. Prowadził Kubacki, a Stoch był trzeci. - Odkąd przestałem wierzyć i myśleć o pokonaniu Dawida, w końcu się to udało (śmiech). Wciąż podtrzymuję i to nie jest słodzenie, ale moim zdaniem Kubacki jest w tym momencie najlepiej i najrówniej na świecie skaczącym zawodnikiem. Tym bardziej cenne jest zwycięstwo i moja radość – podsumował Stoch. - Czasami można odczuć stan psychofizyczny, w którym człowiek jest w stanie przenieść nawet góry. Bez odpowiedniego doświadczenia i wiedzy trudno to wykorzystać, łatwo się potknąć.
Kubacki, dla którego trzecie miejsce w Zakopanem było dziewiątym z rzędu podium w zawodach Pucharu Świata licząc od 29 grudnia w Oberstdorfie, goni czołówkę i pozostaje w rywalizacji o Kryształową Kulę. – To udowadnia, że moja praca zmierza w dobrym kierunku. Zwycięstwo Kamila? Miał trochę farta –żartował sobie z kolegi na konferencji. – To dlatego, że urodziłem się w niedzielę – ripostował Stoch. Obaj skoczkowie tryskali humorem i dowcipem.
Kubacki tak odpowiedział na pytanie na co przeznaczy 100 tys. zł nagrody od premiera Mateusza Morawieckiego za wygranie Turnieju Czterech Skoczni. - Kamil mi podpowiada, że węgla se kupię i będę se polił przez całe lato, żeby mieć 60 stopnie w chałupie – odparł gwarą góralską, śmiejąc się Kubacki. - I nie będę musiał jechać nigdzie na wakacje, bo w domu będę miał ciepło. A tak serio, cieszę się, bo nie tylko ja zostałem doceniony. Z tego co słyszałem, premię otrzymał także sztab szkoleniowy, który na nasze sukcesy pracuje 365 dni w roku. My mamy parę dni wolnego, a oni zapieprzają na okrągło. Bardzo fajne, że zostali docenieni, bo ich w telewizji nie widać, rzadko udzielają wywiadów.