Przejdź do informacji o dostępności Przejdź do strony głównej Przeskocz do menu Przeskocz za menu Przeskocz do głównej treści Przejdź do mapy strony

Warsztaty i pokazy Passage Obligé. Małopolska na Wolnicy

Kultura
07 lipca 2010
W lipcowe soboty i niedziele na Placu Wolnica w Krakowie będzie można poznać i zgłębić sekrety wybranych, charakterystycznych dla Małopolski fachów: plecionkarstwa, zabawkarstwa, koronkarstwa i malarstwa w stylu zalipiańskim.

Pokazy, połączone z warsztatami dla wszystkich chętnych, poprowadzą regionalni twórcy stale związani z poszczególnymi dziedzinami. To rzadka okazja, by w sercu miasta spotkać się z nieco zapomnianą kulturą na co dzień kojarzoną z wsią.

Ciekawość i fantazja to wszystko czego potrzeba, by pozwolić tradycji ludowej rozbudzić w każdym kreatywność i radość tworzenia. Ta wizyta w świecie małopolskiego rzemiosła pozwoli odkryć ukryte talenty  i przypomni o radości, jaką daje ozdabianie świata.

Sekrety tradycyjnych małopolskich fachów można poznawać w cztery weekendy od 10 lipca do 1 sierpnia, w godzinach od 11.00 do 17.00. Na pokazy zaproszeni są także obcokrajowcy – organizatorzy zapewniają informacje w języku angielskim, francuskim, niemieckim i włoskim.

Projekt współfinansowany jest przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.

Harmonogram warsztatów i pokazów:

Czary od rzeczy - zakręcone zabawki
10, 11 lipca, godz. 11.00 – 17.00

Polskie zabawki ludowe wyróżniają niezwykłe formy. Wyrabiane były sezonowo, gdyż ich twórcy na co dzień zajmowali się rzemiosłem lub rolnictwem. Robiono je głównie z gliny i drewna, a produkcja była „seryjna”: lepiono je ręcznie lub wycinano z szablonu, a wzory malowano, ryzowano lub wypalano. Wielobarwne karuzelki, bryczki, koniki, klepoki (ptaki na kółkach poruszające skrzydłami), gliniane gwizdki, ptaszki i kołyski dla lalek można było kupić na targach, jarmarkach i odpustach.

Gmina Stryszawa to jedna z miejscowości żywieckiego ośrodka zabawkarskiego. Tradycja zabawkarska przekazywana była tam z pokolenia na pokolenie, często angażowała całą rodzinę. Mężczyźni wykonywali poszczególne elementy, kobiety i dzieci zajmowały się zdobieniem. Najstarsze wytwarzane tu zabawki to: grzechotki, taczki, wózki, kołyski, karetki z konikami, karuzelki i drewniane malowane ptaszki. Z wyrobu tych ostatnich Stryszawa znana jest od ponad stu lat. Gile, szczygły, wilgi, dzięcioły, dudki, kukułki, zimorodki czy bociany odznaczają się fantastyczną, bogatą kolorystycznie polichromią.

Kolorowe ptaszki rozsławiły Stryszawę. Można je było kupować na krakowskich straganach. Konkurowały z zabawkami wyrabianymi przez krakowskich murarzy, bezrobotnych w sezonie zimowym. Dla krakowskich zabawek charakterystyczne były sprężyny, na których osadzano drewniane figurki ludzi i zwierząt. Najpopularniejsze były ptaszki i rozmaite postaci, np. kominiarze, uliczni sprzedawcy, flisacy i kosynierzy w strojach krakowskich i Żydzi. Często pojawiały się także postaci z legend i folkloru krakowskiego, jak Lajkonik z całym orszakiem czy Pan Twardowski.


Dno to podstawa - wiklinowe sploty
17, 18 lipca, godz. 11.00 – 17.00

Wiklina jest gatunkiem wierzby, który ze względu na swoją giętkość i wytrzymałość doskonale nadaje się do wyplatania rozmaitych wyrobów. W plecionkarstwie najczęściej używane są jednoroczne pędy krzewu, ścinane w okresie od późnej jesieni do wczesnej wiosny. Najczęściej rosnąca dziko, wiklina bywała też sadzona wzdłuż rzek, po to by ochraniać pobliskie wioski przed powodziami. Dla ludzi mieszkających blisko wody w naturalny sposób stała się materiałem, z którego robili pułapki na ryby, płoty, a przede wszystkim kosze, które, na początku wyplatane na własne potrzeby, z czasem stawały się produktem sprzedawanym nie tylko na okolicznych targach, ale również zagranicą.

Dawniej do plecenia używano wyłącznie wikliny świeżej, niekorowanej, która dzięki swej naturalnej giętkości poddawała się dłoniom plecionkarza. Problem stanowił fakt, że taka witka wysycha z przyjściem wiosny i nie nadaje się do wyplatania. Dziś wiklinę gotuje się w wielkich kotłach i okorowuje – dzięki temu przez cały rok nadaje się do użytku. By powtórnie nabrała giętkości, wystarczy ją na krótki czas namoczyć.

Tradycyjnie zima była czasem, kiedy rolnicy wyplatali kosze, które od tysiącleci towarzyszą gospodarce człowieka. Kosz był czymś niezbędnym w każdym gospodarstwie. To do niego zbierano ziemniaki, grzyby, owoce.

Dziś plecionkarstwo nie ma już tak wielkiego znaczenia jak dawniej, jednak wciąż można spotkać wioski, w których tradycje wyrabiania koszyków są podtrzymywane i gdzie żyją ludzie, którzy wyplatają w taki sam sposób w jaki robili to ich ojcowie i dziadowie. Wśród małopolskich ośrodków najbliższym Krakowowi jest wieś Rączna. Tam prawie wszyscy mieszkańcy wykorzystują swoje pola pod uprawę wikliny. Kosze pochodzące z Rącznej można zakupić na targach w Liszkach lub na Nowym i Starym Kleparzu w Krakowie. Drugim ośrodkiem, również położonym na zachód od Krakowa, ale bliżej Oświęcimia jest Zator i okolice Olszyn. Tam rodzą się wciąż nowe pomysły i projekty wykorzystujące giętkość i trwałość wikliny.


Nici niepospolite - koronkowa Bobowa
24, 25 lipca, godz. 11.00 – 17.00

Nazwa koronki klockowej pochodzi od drewnianych klocków, które pracują parami. Koronka powstaje przez krzyżowanie wielu nici, zaczepianych o szpilki wpięte w wałek z umieszczonym na nim wzorem.
By powstała koronka, oprócz klocków, potrzebne są:
• nici, najlepiej lniane, są sztywniejsze od innych; można użyć też nici bawełnianych, srebrnych, złotych, a także drutu i koralików
• wałek, podłużna „poduszka” wypełniona trocinami lub sianem, którą umieszcza się na stołku lub podstawce, czyli drewnianej skrzynce na akcesoria,
• szpilki z kolorowymi łebkami.

Istnieje wiele rodzajów ręcznie wyrabianej koronki klockowej. W zależności od liczby par można mówić o koronce małoparkowej (wystarczy kilka par klocków) oraz wieloparkowej (potrzeba od kilkunastu do nawet kilkuset par klocków). Ze względu na motyw przewodni wyróżniamy trzy podstawowe typy koronek: gipiurowe (ażurowe i bardzo delikatne), tasiemkowe (z fantazyjnie ułożonymi tasiemkami) oraz siateczkowe (przybierają różne kształty: kwadraty, gwiazdki lub plastry miodu). Wnętrze koronki wypełniają misterne sploty: płócienko, siekanka, pikotka, listki, pajączki i ząbki. Dla Bobowej najbardziej charakterystyczne są koronki tasiemkowe. Motywy, które możemy najczęściej zobaczyć na obrusach i serwetkach, to: kielichy, grzybki, tulipany, liście klonu, kasztana i dębu czy cygańska droga.

 

Wzorowy świat – zalipiańskie kwiaty
31 lipca, 1 sierpnia godz. 11.00 – 17.00

W Zalipiu ściany zabudowań zdobią bukiety, girlandy i wieńce mieniące się paletą intensywnych barw. Ta malownicza wieś jest jedną z nielicznych w Europie, gdzie domy, budynki gospodarcze, a nawet kościół do dziś są zdobione kwiatowymi wzorami. Odkryte przez etnografów na początku XX wieku dekoracje malowane na domach mają niepowtarzalny, rozpoznawalny charakter i uczyniły tę małopolską wieś jedną z najsłynniejszych w Polsce.

By opowiedzieć historię zalipiańskiego malarstwa, trzeba zacząć od pieca, który znajdował się w każdej wiejskiej chacie – to na nim gotowano strawę, przy nim można było się ogrzać. Piece te były bardzo nieszczelne, najstarsze nie miały nawet kominów. Dym i sadza buchające z wnętrza pieca osadzały się na ścianach chaty, czyniąc ją ciemną i ponurą. Aby rozświetlić izbę i pozbyć się robactwa, raz do roku, na wiosnę, przed świętami Wielkiej Nocy, izbę bielono wapnem. Do narzucania wapna na ściany używano tzw. pędzli prośnianych, zrobionych ze związanych w mały snopek chwastów. Dzięki takim pędzlom białe „packi”, które powstawały na ścianach izb, przybierały często kształty roślin, liści i kłosów.

Zalipiańskie domy maluje się tradycyjnie w okolicach Bożego Ciała i przy okazji uroczystości rodzinnych. Na początku malarki używały kolorów, które były dla nich dostępne: czerni uzyskanej z sadzy wydobytej z pieca oraz brązu – gliny zmieszanej z wodą. Ich pierwszymi pędzlami były zwykłe brzozowe patyczki... Stopniowo paleta rozszerzała się, a współcześnie, gdy kolorowe farby są łatwo dostępne, nic już nie powstrzymuje malarek przed oszałamiającym kolorowym szaleństwem, które zapamięta każdy, kto zetknie się z zalipiańskimi malunkami.

Więcej o lipcowych warsztatach na: www.etnomuzeum.eu

Tagi: WYDARZENIA